Matyldo, to coś to "Ocean morze", uwielbiam ją, dlatego zawsze mam pod ręką. Pod nią cieniuteńki "Zar" Marai, a pod nim "Księga niepokoju" Fernando Pessoa, a przy oknie "Chamowo" Białoszewskiego:) - szczegóły stąd, że wiem jak lubisz książki :)) Anastazjo, codziennie przecież, codziennie - czasami aż się boję, że przyjedzie straż miejska:)
Lubię książki, lubię i to moja zguba. Obawiam się, czy to już nie choroba, ta zachłanność pożerania wzrokiem grzbietów i okładek. A kieszenie świecą pustkami. Choć pewnie w ramach urodzin, które obchodzę za tydzień, wybiorę się do księgarni i coś sobie kupię. Tylko, że lista tego, czego pragnę, jest duuuuża. Ech. ;(
O matko!
OdpowiedzUsuńA za tym narzędziem tortur widzę książki: "Rewers" i coś A. Baricco. ;))
Piękny... kiedy nam coś zagrasz?:)
OdpowiedzUsuńMatyldo, to coś to "Ocean morze", uwielbiam ją, dlatego zawsze mam pod ręką. Pod nią cieniuteńki "Zar" Marai, a pod nim "Księga niepokoju" Fernando Pessoa, a przy oknie "Chamowo" Białoszewskiego:) - szczegóły stąd, że wiem jak lubisz książki :))
OdpowiedzUsuńAnastazjo, codziennie przecież, codziennie - czasami aż się boję, że przyjedzie straż miejska:)
Lubię książki, lubię i to moja zguba. Obawiam się, czy to już nie choroba, ta zachłanność pożerania wzrokiem grzbietów i okładek. A kieszenie świecą pustkami. Choć pewnie w ramach urodzin, które obchodzę za tydzień, wybiorę się do księgarni i coś sobie kupię. Tylko, że lista tego, czego pragnę, jest duuuuża. Ech. ;(
OdpowiedzUsuńA jaki ma ładny kolor! To narzędzie :))
OdpowiedzUsuń