środa, 24 lutego 2010

Kwiatek dla pani nocnej


W domu dziecka była panią nocną obdarzoną szóstym zmysłem, wiedziała w którym pokoju płacze chłopczyk, szła do niego i przytulała jak małego misia, nie płacz już Piotrusiu, mama z pewnością do ciebie wróci.
Do pani nocnej szło się cichutko, na palcach, po jeszcze jednego buziaka lub po zimną herbatę z cynowego garnka, który też pełnił dyżur do samego rana, gasząc razem z nią nasze nocne pragnienia.
Szło się bez kapci, kapcie klapały, a to mogło niepokoić inne dzieci, pani nocna groziła kapciom palcem. Pozostawały więc kapcie pod łóżkiem, tam, gdzie lęki z całego dnia.
Po herbacie pani nocna pomagała nam jeszcze zrobić siku, idąc za nami do łazienki i odkręcając kran z zimną wodą, psi, psi, psi - mówiła wtedy, a my napinaliśmy swoje pęcherze i byliśmy prawdziwymi mocarzami, którzy napinają dla swoich kobiet mięśnie, aż siku w końcu leciało i kran można było zakręcić.